zabrakło jednego okrucha cennego
bym mogła w pełni żyć
a tak jestem na granicy
pełzam w ciemnościach
tańczę na linie
i spadam nigdy dna nie sięgając
na granicy życia
wegetacji
lunatykując
nigdzie nie kotwicząc
a głosy jak ćmy natrętnie opowiadają historię o kimś, kto mając skrzydła nigdy gruntu pod nogami nie stracił..
ja też mam wrażenie, że kołyszę się między byciem a niebyciem, gdzieś cały czas na granicy błąkam się, ale nie żyję pełnią życia, ponieważ jestem niegodna, aby w pełni żyć, jestem odpadem mięsa kosmicznego, nie nie wartym, dla nikogo nie ważnym. Może to Cię pocieszy, że nie jesteś sama jedna w takiej pozycji...
OdpowiedzUsuńNie pociesza mnie ten fakt, a wręcz przeciwnie, boli mnie, że ktoś inny też wiedzie takie życie. Nie jesteś niegodna żeby żyć. Dlaczego tak to widzisz? Sama wiesz, że Twoja praca jest bardzo ważna, nie tylko dla Ciebie. Mnie za to nikt nie rozumie, albo to ja niczego nie pojmuję. Nie pasuję tu, nigdzie nie pasuję.
OdpowiedzUsuńCo z tego, że moja praca może ma jakiś sens dla kogoś, kiedy ja jako osoba dla nikogo się nie liczę...? Chciałabym, aby ktoś chciał ze mną przebywać jako z kimś godnym międzyludzkiego kontaktu. A znajduję się poza wszelkimi marginesami, ja też nigdzie nie pasuję, wymykam się wszelkim kontekstom, i wiem, co to za ból, Asthar.
OdpowiedzUsuńMieszkając na wsi większość czasu spędzałam samotnie. Ale to było raczej normalne, nikomu się nie chciało z miasta taki szmat drogi do mnie jechać. Całe 40min busem. Teraz jest lepiej, co jakiś czas ktoś mnie nawiedza. Tylko na moje wyraźne zaproszenie i z uprzedzeniem. Nikt sam z siebie, ale nieważne. Spędziłam teraz 4 dni tylko z kotami. Nie słyszałabym nawet swojego głosu, gdyby nie to, że mam zwyczaj rozmawiania z nimi. Czasem myślę, że może ja za dużo wymagam i nie jest mi przeznaczone życie z kimś. Po prostu nie da się ze mną dłużej wytrzymać z jakiegoś niezrozumiałego mi powodu.
OdpowiedzUsuńja mam podobnie, ze mną też nikt nie potrafi przez dłuższy czas wytrwać, ponieważ sama moja obecność jest dla jakiejkolwiek istoty bólem. Też mnie ktokolwiek rzadko odwiedza, zazwyczaj siedzę sama, czasami przez całe dnie nie słyszę głosu ludzi, jedynie anioły coś do mnie po cichu szepcą. Ale wśród nich też się czuję obca i samotna.
OdpowiedzUsuń