środa, 22 lutego 2012
Reissende Blicke
wszystko mija
burza, ból głowy, senność, cierpienie i szczęście
brnąć przed siebie, byle do przodu, cel-pal
za placami zgliszcza, pod stopami truchło, przed oczyma - cel
urosła przede mną wielka szyba niczym ekran
jak w wielkim kinie oglądam życie nie swoje
swojego nie mam
wymyśliłam je jak scenariusz, ale ze wsteczną datą
bliscy nieprawdziwi, to tylko aktorzy
miłość odgrywana przez dublera, wszystko jak przystało na niskobudżetową produkcję
publika mnie pożera wzrokiem, ale nie tą ze szklanej szyby
pożera mnie kąt, w który chciałabym się wtopić
od początku oczekiwanie na napisy końcowe staje się nieznośne
i już nawet nadzieja na zwrot akcji minęła dawno
jak wszystko, co mija bezpowrotnie
czwartek, 16 lutego 2012
życie podwójne
podwójną jest grą
zabawą dziecinną w 'kto pierwszy ten lepszy'
urodzaj-nieurodzaj, dalejże: do przodu
po trupach, grą na zwłokę
rzuć okiem na swoje drugie 'ja'
czy dochodzi do głosu
czy trafiasz do celu
bez celu nie tylko ślepiec gotów zabłądzić
twarz rozdeptana na chodniku, udusiła się błotem
rozsypanych po drodze marzeń nikt nie pozbierał
tylko pieniądze zasłużyły na ludzką dłoń..
nieutulenie
snami przykryta rzeczywistość
nieopierzona, niefabularna, wulgarna
drugi raz weszłam do tej samej wody
jest tak samo lodowata i mętna
rogówki i źrenice poprzyklejały się do mnie jak kocie kłaczki do ubrania
i nijak się ich pozbyć
na polach elizejskich mojego blednącego życia
pali się już tylko jedna latarnia
i zapanował chaos - każda myśl sądzi, że racja jest po jej stronie
i krzyczą jedna przez drugą aż mi trzewia czaszki puchną
głosy i oczy, reszta zmysłów mogłaby się nie liczyć, pozostanę więc na nie głucha
wbiję się pomiędzy wódkę a zakąskę
sama stając się ofiarną daniną
nikt mnie jednak nie dotyka, nie połyka
ani nie słucha
wtorek, 7 lutego 2012
prisoner of my box
i takie glupoty mnie zalamuja:
ze jestem dualna i sama sobie winna
ze czasoprzestrzeń pruje mi łeb
ze sie wirtualnie znęcam nad świątynią Bogini
ze mi nie zal i nie zalezy
ze nie uzywam cukru do herbaty ani polskiej ortografii
ze jestem i ofiarą i kaplanem
zabojca i od miecza ginę
więc:
bede do znudzenia powtarzac sobie
zem wyjątkowa pod kazdym potwornym wzgledem
straci mnie
z oczu oko cyklonu
a ja zamkne oczy swoje i nie bedzie wiedziala reka prawa
co lewa czyni
i rewolucje nastąpią jedna po drugiej i nad wszystkim bede sprawowala
królewską pieczę i kontrolę
jesli mi przybedzie wiary a ubedzie wiedzy o tak zwanym zyciu.
czwartek, 2 lutego 2012
gra na organach wewnętrznego niepokoju
wkroczyłam w czwarte siedmiolecie mojego życia
człowiek zmienia się co siedem lat
zmiany sypią mi się na głowę
jak popioły
siwieję więc rytmicznie
stres pożarł mi radość życia i nie chce wypluć
widzę trzewia mojej bezradności, mam nadliczbowe serce, ale nie bije
nienawiść urzędników, koleżanek z pracy i przechodniów na ulicy jest karą za niewydolny mózg!
śmiech na sali
w cichej rozpadlinie pomiędzy lustrem a nekrologiem
pożera mnie ciekawość
co się stało z marzeniami, dlaczego dałam im się rozpłynąć i nie wrócić?
głosy szeptały słowa wyryte w pamięci do krwi i do kości
mam jedną twarz zwróconą do świata
i drugą po wywróceniu na lewą stronę
lepiej nie patrzeć w lustro
nic mnie już nie dotyka, wszystko owiała szklana tajemnica
Subskrybuj:
Posty (Atom)