poniedziałek, 7 maja 2012

ze spalonego modlitewnika

jak to jest modlić się
prosić? dziękować? przepraszać za grzechy

wyśnić sen, który przytrafia się na jawie i nie jest jednocześnie koszmarem

daleko dawniej
za burzą czarną, gdzie czas się zagina
potopiły się marzenia we łzach
gdy ja zlizywałam krew - ofiarę
bezimienna wina

zawsze gdy przychodzi mi słuchać serca, ono okazuje się nie bić
martwe ptactwo w piachu
gdy chcę cicho przejść,
niezauważona obok strachu
wali jak oszalałe na alarm

bez imienia ktoś, kto ma głos a nawet kilka
rozdziera ciszę, przeszywa ją i zabija
to jest jego wina: że cisza już nie jest ciszą

nie walczę, nie poddaję się
jestem słaba i silna
nieskalana i poturbowana
prawa i lewa
pełna i pusta

upadek jest przede mną i za mną
dotykam ręką piersi
kości szkieletu bolą
wezmę głęboki oddech i jeśli starczy mi sił
by powiedzieć jeszcze słowo
będę się prosić o skrzydła,

których nie spali poranek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz