za trudne jest życie dla mnie
plącze się jak włosy
albo słowa pijaka
dokąd prowadzi ta droga?
nad skraj przepaści?
fizyczny ból rozsadza mi czaszkę
duszę i macicę
myśli dobiegają do pierwszego zakrętu i padają martwe
z twarzą w błocie
mam za słabe ręce, czy umysł nie domaga?
znów będę szukać przechowalni
i kogoś kto da mi pracę bym mogła kota nakarmić?
mam cele i marzenia
i zero nadziei
czwartek, 30 sierpnia 2012
wtorek, 28 sierpnia 2012
w krainie cudów
kozłem, stołem, daniną, barankiem
plotką, przedawnionym słowem
szczypta władzy zabija każdego tomasza niewiernego
Piotra, Mahometa i papieża
dlaczego nie dotknęła mnie klątwa powołania?
miałabym żywot lżejszy od paliwa lotniczego?
a tak:
dziur w pamięci nikt od dawna nie łatał
posrebrzanymi pogłoskami
myślami, czynami, bełkotem
słowami
ssałam tęczowe cukierki w łonie mojej matki
nadzieją przesycone łożysko
nie dzielę życia z nikim
śmiercią się też nie podzielę
chaotycznym wierszem myślę
pomiędzy smutnymi przystankami
na czarno świat maluję
na czarno widzę gdy oczy otwieram
tęcza wraca dopiero pod powiekami
plotką, przedawnionym słowem
szczypta władzy zabija każdego tomasza niewiernego
Piotra, Mahometa i papieża
dlaczego nie dotknęła mnie klątwa powołania?
miałabym żywot lżejszy od paliwa lotniczego?
a tak:
dziur w pamięci nikt od dawna nie łatał
posrebrzanymi pogłoskami
myślami, czynami, bełkotem
słowami
ssałam tęczowe cukierki w łonie mojej matki
nadzieją przesycone łożysko
nie dzielę życia z nikim
śmiercią się też nie podzielę
chaotycznym wierszem myślę
pomiędzy smutnymi przystankami
na czarno świat maluję
na czarno widzę gdy oczy otwieram
tęcza wraca dopiero pod powiekami
niedziela, 19 sierpnia 2012
dia-gnoza
jak się leczy nienawiść do samej siebie?
czy ludzie się z tym rodzą?
czy na to umierają?
odwróćcie się plecami, chcę jak nikt nie patrzy cieszyć się słońcem, kubkiem kawy, snem i nową sukienką
i na cudze szczęście patrzeć
kiedy nikt nie patrzy
czy ludzie się z tym rodzą?
czy na to umierają?
odwróćcie się plecami, chcę jak nikt nie patrzy cieszyć się słońcem, kubkiem kawy, snem i nową sukienką
i na cudze szczęście patrzeć
kiedy nikt nie patrzy
gry radosne i głowa w bandażach
nie marzę o śmierci
choć to takie żałośnie wzniosłe
jestem przesiąknięta swoim własnym cichym dramatem
na wskroś
samotność przetoczyła mi się po każdej arterii
robi dziury w myśleniu i czuciu
ludzie są jak fatamorgana
myśli bębnią na alarm, pusta dzika melancholia
rozlazła się po kościach
znów się to dzieje
wszystko jest obok, za i przed, nikt nie trzyma ręki niczyjej
wstyd mi spojrzeć
w radości puste oczodoły
choć to takie żałośnie wzniosłe
jestem przesiąknięta swoim własnym cichym dramatem
na wskroś
samotność przetoczyła mi się po każdej arterii
robi dziury w myśleniu i czuciu
ludzie są jak fatamorgana
myśli bębnią na alarm, pusta dzika melancholia
rozlazła się po kościach
znów się to dzieje
wszystko jest obok, za i przed, nikt nie trzyma ręki niczyjej
wstyd mi spojrzeć
w radości puste oczodoły
Subskrybuj:
Posty (Atom)