nie marzę o śmierci
choć to takie żałośnie wzniosłe
jestem przesiąknięta swoim własnym cichym dramatem
na wskroś
samotność przetoczyła mi się po każdej arterii
robi dziury w myśleniu i czuciu
ludzie są jak fatamorgana
myśli bębnią na alarm, pusta dzika melancholia
rozlazła się po kościach
znów się to dzieje
wszystko jest obok, za i przed, nikt nie trzyma ręki niczyjej
wstyd mi spojrzeć
w radości puste oczodoły
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz