zima
pod poduszką
pod palcami
w mózgu
biały niedostatek
burzliwa pustka
pojedynczo odchodzą nieproszone nadzieje
rzucają w siebie rękawicami
dotykam lodowatej twarzy zdartymi opuszkami palców
nic nie czuję
zamarzłam
nikt i nic mnie nie dotyka
nic nie dotyczy
cały świat jest gdzie indziej
i mogę błazna z siebie robić
boli mnie każda minuta i każda godzina
niespełnienie jak pragnienie pali
zima
zima pod palcami
Wspaniały wiersz. Pełen przemyśleń się wydający.
OdpowiedzUsuń