oddałam się niebu
jestem radosną męczennicą świętym podobną
kto kanonizuje losu ofiarę?
ile życia prawdą a ile iluzją, błędem
fatamorgan pijackim śpiewem
oddałam się chmurom
na ziemię patrząc ze wstydu jedynie
potykam się o własne drogi
zęby powybijane, połamane nogi
kompas zgubiony, ciągłe w ludziach
ofiary
pokładanie wiary
potajemne oskarżenia
szepty i uśmiechy - myśli nadesłane
złorzeczenia
czy ja nienawidzę świata?
nie sądzę, nie pomieściłabym takiej nienawiści
co noc siebie skazuję i rytualnie cierpię za świat
jedną nogą za tęczą
a drugą za weneckim lustrem boga w myślach udaję
środa, 27 lutego 2013
niedziela, 17 lutego 2013
kurz na zegarach
skąd się bierze smutek?
z czerni
z milczenia
z samotności?
melancholijna pogarda dla radości
nie chcę być szczęśliwa
nie umiem opanować zazdrości
udaję, że nie ma miłości
wypycham duchy materią
żeby mieć kogo zagadnąć
co ugotować na obiad
czy kawa czy herbata może
czy obraz udany
w co się ubrać kiedy nagość nie przystoi?
z czerni
z milczenia
z samotności?
melancholijna pogarda dla radości
nie chcę być szczęśliwa
nie umiem opanować zazdrości
udaję, że nie ma miłości
wypycham duchy materią
żeby mieć kogo zagadnąć
co ugotować na obiad
czy kawa czy herbata może
czy obraz udany
w co się ubrać kiedy nagość nie przystoi?
wtorek, 12 lutego 2013
bajzel w niepokoju
blade ściany, bielone starym lękiemodpada tapeta pozorów całymi płatami
pomieszczenie ewidentnie wymaga remontu
już się zalęgł lęk
od wilgoci pleśń
połamane żebra łóżko - trumna sen koszmarny
pożar strawił myśli książkom
strony spopielone to lewa to prawa
to szesnasta to ostatnia
od tytułowej po zakładkę
zakładniczkę
w kącie butelka dogorywa
przytłacza ją rozbicie chyba, los jej marny
w szafie dziury po kluczach
po czubek głowy puste
nie ogarnęłam bałaganu
nigdy nie umiałam sprzątać
zawsze mając pełną syfu popielniczkę
pomieszczenie ewidentnie wymaga remontu
już się zalęgł lęk
od wilgoci pleśń
połamane żebra łóżko - trumna sen koszmarny
pożar strawił myśli książkom
strony spopielone to lewa to prawa
to szesnasta to ostatnia
od tytułowej po zakładkę
zakładniczkę
w kącie butelka dogorywa
przytłacza ją rozbicie chyba, los jej marny
w szafie dziury po kluczach
po czubek głowy puste
nie ogarnęłam bałaganu
nigdy nie umiałam sprzątać
zawsze mając pełną syfu popielniczkę
Subskrybuj:
Posty (Atom)