środa, 28 września 2011

bez tytułu na dziś i wczoraj

tysiąc jedna myśl zdruzgotała mi głowę
gdyby mój mózg mógł wymiotować
wydałby w materię bezcielesne zwłoki
coraz dalej
coraz ciszej
coraz głębiej
pękniętam

i niby mi słońce twarz ogrzewało
i to, że gaz żrący krtań zapalił w autobusie zatrutym jakby nie wybiło mnie z rytmu
i miałam chęci by zrobić coś z tą resztką czasu jaka mi pozostała
a teraz czuję tylko jak gniją mi wnętrzności
i leżę sobie na lewym biodrze
i lodowate szpilki wbijają mi się w kręgosłup moralny.
Od miesięcy jęczę w spazmach z przerwami na rekonwalescencję krótkimi niczym kac.
Zasznurowałam ciasno wargi i postanowiłam tak zasznurowana wzywać pomocy. Masochistycznie. Krew zalewa mi gardło.

Nie chcę się już zastanawiać co mi się stało w życie.
Czy jestem patologią czy mieszczę się w normie.
Nie przeciągam struny, nie przeważam szali.
Obronię się sama przed sobą i swoimi demonami.



albo i się nie obronię

milczenie
złoto w jakie zaopatrzyły się rzekomobliskiemi osoby
i dźgają mnie tymi złotymi mieczami i spojrzeniami
kto jest groźniejszy? Obcy czy znany?
wymieszane ciemność i głupota
fałsz i konsternacja
elegancka sałatka
słowna i merytoryczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz