Wczoraj wieczorem wypiłam napar z chmielu i połknęłam tabletkę na sen. Ledwo wstałam z łóżka. Najchętniej zamotnowałabym sobie wiadro z wodą na sznurku nad głową albo spadający garnek, albo koguta, żeby mnie codziennie skutecznie wybudzał.
Prawda jest taka, że ból mój jest stąd, że dusza jest niedopasowana do ciała. Kiedyś dusza z mojego ciała uleciała, a na jej miejsce przyszła inna. Nie czułam różnicy, identyfikowałam duszę z ciałem i odwrotnie, nie było żadnych zgrzytów.
Chyba coś się zaczęło zmieniać, bo od jakiegoś czasu nie pasują do siebie.
Czuję moją duszę osobno i ciało osobno. Ból ciała jest też inny i nawet chyba bardziej znośny, bo znany i przewidywalny. Ciało się goi, a dusza nie chce.
Nie lubię jeździć tramwajami, dziś cały czas biło mi serce i miałam wrażenie, że zaraz wejdzie do tramwaju ktoś co zrobi coś bardzo złego, np. zastrzeli kogoś albo poderżnie gardło. Unikałam wzroku mężczyzn, ale dwaj patrzyli na mnie uporczywie i jeden przekazał mi telepatycznie, że mam wysiąść z nim dwa przystanki dalej. Wystraszyłam się i udałam, że nic nie słyszałam. Dwa przystanki dalej ten facet wstał i stanął przy wyjściu, ale cały czas się odwracał czekając aż wstanę, to było potworne!!!! Czego oni ode mnie wszyscy chcą? W co ja się zmieniam???????
Nie wiem teraz czy moja jaźń związała się z duszą czy z ciałem, bo ciało jest przecież zdrowe, ma się całkiem dobrze, a dusza jest pokarana cierpieniem i cierniami cienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz