wtorek, 20 września 2011
Frankenstein
Nie zniosę wiecznego poczucia winy i nienawiści do samej siebie. Tak nie da się żyć.
Wszędzie tylko złe spojrzenia, raniące słowa, lodowaty chłód albo fałsz.
A ja nie umiem się już w tym świecie odnaleźć, każdy nawet niedotyczący bezpośrednio mnie konflikt rozładowuję na sobie, muszę cierpieć a to i tak nie przynosi efektu, bo świat jest coraz bardziej okrutny i zepsuty, a moje ciało przypomina już prawie monstrum typu Frankenstein. I nic z tego nie wynika, tylko historia się znów powtarzać zaczyna.
Muszę w końcu zacząć pisać testament.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Asthar, obie jesteśmy Frankensteinami, wrzuconymi w jestestwo chyba w celu naszego osobistego bólu, a może bólu za świat. Nie jesteś jedyną, którą świat krzywdzi każdym swym spojrzeniem, ja jestem obok podobnie skonstruowana. Ja napisałam testament już kilka lat temu, powierzając opiekę nad czymś najcenniejszym, co mam, czyli moją biblioteczką unikatowych książek, mojej przyjaciółce, ale ona umarła wcześniej niż ja. Asthar, nie łam się, może coś w świecie kiedyś odnajdziesz dobrego... Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuń