moja pamięć umarła
straciłabym bagaż, jakże lekka bym była!
czasem marzę o tym, by upozorować swoją śmierć
i nie, nie zastanawiam się kto by po mnie płakał
ile osób przyszłoby na pogrzeb, jakie ciało by opłakiwano
skoro żyję na pozór, to mogę bezkarnie na pozór umrzeć
jakie życie taka śmierć,
sztorm uśpił moją czujność
wracam co noc na fale rozpaczy, ale choroba morska ma limit
nie mam już czym wymiotować
moja miłość cudzołoży
najchętniej nie myłabym się
nie czesała
nie wstawała rano z łóżka
nie jadła
nic nie sprawia mi już przyjemności, NIC!
gdy pustka w głowie zaczyna boleć
wtedy myśli pokazują trzewia siarczany biją w nozdrza, ohyda, znów zbiera mi się na wymioty
no i moja pamięć nie umarła wcale
ma się świetnie i pamiętam nawet okres niemowlęcy
wygłupy gdy jako trzylatka pcham lalkowy wózek robiąc głupie miny
dopiero uderzenie w twarz ściąga mnie na ziemię: jesteś DEBILEM!
policzek boli do dziś, sierota nieudana, bękart
MARIONETKĄ w klatce wyplecionej własnymi palcami
i tak oto nie wie ręka lewa co czyni prawa
...
piątek, 27 kwietnia 2012
wtorek, 24 kwietnia 2012
scar-let-te'
odpędzam od siebie złe duchy
są ze mną tak długo, że mogłabym nazwać je własnymi
nie dałam im imion, a codziennie je pasę
myślami tłustymi
i może to jedyne co mi pozostanie po życiu
bo właściwie czym jest życie?
pluje mi w twarz moje własne odbicie
lustro prawi mi kazania
łykałam dziś łzy
alergia na ludzi? na ptaki? na wiatr?
bo krzyczą i dzwonią mi w uszach, 'czy znam odpowiedź'?
a ja nie słyszałam pytania
maluję sobie swoją rzeczywistość
skrupulatnie od podstaw
nie ma w niej miejsca na obce oczy
na własne gałęzie, pomroczność demonów
co sen umieram i znikam
i rodzę się ponownie
kradnę im zmysł szósty,
kosztem pozostałych pięciu.
są ze mną tak długo, że mogłabym nazwać je własnymi
nie dałam im imion, a codziennie je pasę
myślami tłustymi
i może to jedyne co mi pozostanie po życiu
bo właściwie czym jest życie?
pluje mi w twarz moje własne odbicie
lustro prawi mi kazania
łykałam dziś łzy
alergia na ludzi? na ptaki? na wiatr?
bo krzyczą i dzwonią mi w uszach, 'czy znam odpowiedź'?
a ja nie słyszałam pytania
maluję sobie swoją rzeczywistość
skrupulatnie od podstaw
nie ma w niej miejsca na obce oczy
na własne gałęzie, pomroczność demonów
co sen umieram i znikam
i rodzę się ponownie
kradnę im zmysł szósty,
kosztem pozostałych pięciu.
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
popioły chaosu
siniaki na nogach, siwe włosy
marmurowa twarz
ciało mnie ogranicza, musi jeść
nosić się
mieszkać gdzieś
zmęczyłam się biegnąc za czymś
już nie pamiętam po co biegnę nawet
celowo zgubiłam cel
a może on sam nie wycelował i chybił
zgubiłam także drogę
siebie też zgubiłam
marmurowa twarz
ciało mnie ogranicza, musi jeść
nosić się
mieszkać gdzieś
zmęczyłam się biegnąc za czymś
już nie pamiętam po co biegnę nawet
celowo zgubiłam cel
a może on sam nie wycelował i chybił
zgubiłam także drogę
siebie też zgubiłam
wtorek, 17 kwietnia 2012
in an hour darkly
zawiązałam na supeł nogi
daleko nie pobiegnę
łudziłam się, że skrzydła pomagają niedorozwiniętej psychice
ogarnąć ten trudny do przełknięcia światostan
tymczasem mam poplątane drogi
za długo patrzyłam w światło, teraz oglądam tylko powidoki
coś co wydaje się odległym snem
lub odległym koszmarem, może przyjść w jednej sekundzie
i tak też przychodzi, jeszcze tej samej chwili
a mój owalny, błękitnozielony duch czeka z otwartymi ramionami
z otwartymi ze zdziwienia ustami
i łyka każdą łzę świętej planety, bo susza jest okrutniejsza niż potopy
daleko nie pobiegnę
łudziłam się, że skrzydła pomagają niedorozwiniętej psychice
ogarnąć ten trudny do przełknięcia światostan
tymczasem mam poplątane drogi
za długo patrzyłam w światło, teraz oglądam tylko powidoki
coś co wydaje się odległym snem
lub odległym koszmarem, może przyjść w jednej sekundzie
i tak też przychodzi, jeszcze tej samej chwili
a mój owalny, błękitnozielony duch czeka z otwartymi ramionami
z otwartymi ze zdziwienia ustami
i łyka każdą łzę świętej planety, bo susza jest okrutniejsza niż potopy
niedziela, 15 kwietnia 2012
na zakręcie
pustostan mózgoczaszki daje mi się we znaki
stukające duchy wyrzucą mnie na bruk
lebensraum zagrożona, nie uwiję gniazda jak to czynią ptaki
w snach wołam o pomoc, w dzień milczę
ja- martwy kruk
los mój w moich rękach a ręce pokaleczone do ości
nie zabije mnie to, co mnie wzmocni
uwierzyłabym w obietnicę raju, ale obcięłam sobie skrzydła
ptak inaczej, okaleczony inaczej
pełna samowolka i tak -
nie mogę o własnych siłach do niego dolecieć
smutne to? nie... - żałosne raczej
jak dziecko, co się cieszy, że wrzuciło piłkę do własnej bramki
wszak gol to gol, samobójstwo wykluczone przez wykluczenie
patrzę w lustro, trudny to widok
zawsze widzę siebie inaczej
największy mój strach, to gdybym tak nie mogła już nigdy zasnąć,
bezsenność - szklana księżniczka, zabójczyni marzeń
więźniów swych męczy torturą i zabija co noc
ten kto nie marzy, umiera po wielokroć.
czwartek, 12 kwietnia 2012
nie-ja
Moje ciało to nie ja.
To 'ona':
ma inne imię,inną twarz i inne emocje
ma nazwisko, matkę ojca, siostry
pracę, kota i kolczyki.
A ja mam tylko dwa kroki do przodu
i jeden nad przepaść.
To 'ona':
ma inne imię,inną twarz i inne emocje
ma nazwisko, matkę ojca, siostry
pracę, kota i kolczyki.
A ja mam tylko dwa kroki do przodu
i jeden nad przepaść.
piątek, 6 kwietnia 2012
cicha zagłada
nie będzie kary za zbrodnię
sama jestem sobie sądem, katem i okrętem -
zakrętem
przelałam krew własną
wsiąkła w ręcznik, rozlała się po kafelkach
po podłodze i pościeli
podzieliłam się
moje ciało to nie ja
święta bogini - matka dzieciobójczyni
chodzą zmysły od drzwi do drzwi
nie znalazły miłości, ten szósty mówi, że coś wie
ale kryje tajemnicę i ślepe trzecie oko
cisza przed sztormem
nic już mnie nie zaboli bardziej, mam twarz i ciało z kamienia
odporne na deszcz, stal i opluwanie
drwijcie ze mnie, pokaleczonej kaleki
jak i ja drwię z was
sama jestem sobie sądem, katem i okrętem -
zakrętem
przelałam krew własną
wsiąkła w ręcznik, rozlała się po kafelkach
po podłodze i pościeli
podzieliłam się
moje ciało to nie ja
święta bogini - matka dzieciobójczyni
chodzą zmysły od drzwi do drzwi
nie znalazły miłości, ten szósty mówi, że coś wie
ale kryje tajemnicę i ślepe trzecie oko
cisza przed sztormem
nic już mnie nie zaboli bardziej, mam twarz i ciało z kamienia
odporne na deszcz, stal i opluwanie
drwijcie ze mnie, pokaleczonej kaleki
jak i ja drwię z was
wtorek, 3 kwietnia 2012
assasin
Serce już nie płonie
ugaszony pożar, potopem splunięcia w twarz
ledwie bije
setka myśli dobiera się do mojego świętego spokoju,
mieszanka wybuchowa, eksplozja już niebawem!
Nie zasłużyłam sobie na to wszystko.
Dlatego też nie mam pretensji do losu w moich rękach.
Nie zasłużyłam na miłość, bezpieczeństwo, dom, dotyk, życie.
Marzę o niej, a jest jak owoc zakazany.
Żyletka - powód doznań niemalże erotycznych.
Kiedyś nią kogoś zabiję. Jeśli nie siebie, wybiorę sobie ofiarę troskliwie, a potem następną, a niniejszy wpis będzie pewnie jednym z dowodów w sprawie o zbrodnię, którą co noc popełniam w snach.
ugaszony pożar, potopem splunięcia w twarz
ledwie bije
setka myśli dobiera się do mojego świętego spokoju,
mieszanka wybuchowa, eksplozja już niebawem!
Nie zasłużyłam sobie na to wszystko.
Dlatego też nie mam pretensji do losu w moich rękach.
Nie zasłużyłam na miłość, bezpieczeństwo, dom, dotyk, życie.
Marzę o niej, a jest jak owoc zakazany.
Żyletka - powód doznań niemalże erotycznych.
Kiedyś nią kogoś zabiję. Jeśli nie siebie, wybiorę sobie ofiarę troskliwie, a potem następną, a niniejszy wpis będzie pewnie jednym z dowodów w sprawie o zbrodnię, którą co noc popełniam w snach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)