sobota, 15 października 2011
Rozklejony czas
Czas się rozwarstwia.
Wczoraj spędziłam najdziwniejszy wieczór w moim życiu. Zrobiłam kilka rzeczy, których nie robiłam wcześniej.
Zniszczyłam kartę Tarota, a tym samym całą talię uczyniłam nieprzydatną. Nie wiem jakie będą konsekwencje zniszczenia czegoś, co zawsze darzyłam jakimś dziwnym niewypowiedzianym szacunkiem.
Pojednałam się z dawną przyjaciółką i pozwoliłam się odwieźć do domu nowopoznanemu mężczyźnie.
Napisałam smsa do Ł., że przyjaźń nie umiera nigdy. Odpisał "tak jak miłość". Poczułam dziwne ukłucie, ani przyjemne ani nieprzyjemne. Chyba jakieś drzwi są niepotrzebnie otwarte albo niepotrzebnie zamknięte..
Ale to było wczoraj. Dziś wstałam niemal niema z gardłem w dymie papierosowym. Za dużo alko przetoczyło się wczoraj przez moje ciało.
Teraz siedzę sobie ze współlokatorami i popijam piwo. Najchętniej poszłabym spać, ale obiecałam, że trochę posiedzę.
Wcielam w życie dewizę, żeby żyć tak, żeby niczego w życiu nie żałować.
i nie żałuję. Tylko, że czegoś jakby brak. Wypieram się rzeczy oczywistych. Udaję przed sobą mądrzejszą niż jestem. Albo głupszą niż jestem. Wiem, że nic nie wiem, za dużo myślę, za dużo widzę, za dużo.
"Jaka róża taki cierń" ten utwór teraz słuchany
dla mnie brzmi jak list pożegnalny.
Nie chcę żyć w zimnym szklanym świecie.
Mam na niego zbyt miękkie tkanki.
ale Fortuna głucha jest na 'nie'.
Napiszę więc inaczej: niech się spełnią moje sny
o czasie rozklejonym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz