piątek, 11 listopada 2011
dlugie minuty w oczekiwaniu na bukiet pożegnań
nie do twarzy jej ze smutkiem
z uśmiechem też nie
długie minuty w hurtowych ilościach przepływają gęstą smołą i doczołgały się już do wieczora
Czytam magazyn psychologiczny. Rzecz o dobieraniu się w pary: "Bliskość prawdziwa,nie ta wyłącznie seksualna jest towarem wrecz deficytowym". Mhm, a bliskość nieprawdziwa to ta, gdy inny człowiek za bardzo przysunie się w tramwaju, bądź zwiedziony pozorną atrakcyjnością obudzi się nazajutrz obok w łóżku?
Sytuacja powinna się powtórzyć, bo żeby nie uchodzić za pannę 'na 1 raz' aranżujesz kolejne spotkanie...ze śniadaniem rzecz jasna.
Czytam dalej: "przeciwieństwa się przyciągają 'exotic becomes erotic'
empatia, złość, para na rafie, konflikty, szczęście itd. Należy szukać osób empatycznych, panujących nad sobą. Wystrzegać się narcyzów, despotów i emocjonalnych wulkanów. Żyjemy w kulturze, gdzie posiadanie atrakcyjnego partnera decyduje o naszej wartości. Człowiek samotny jest człowiekiem z gruntu wybrakowanym, wręcz BEZWARTOŚCIOWYM .
Jeszcze mi bardziej pusto. Chce mi się wymiotować.
Mentalnie zwymiotowałam wszystkie swoje roszczenia wobec życia. Nie mam na nie recepty ani żadnego logicznego argumentu by je kontynuować. Robię to chyba z lenistwa i strachu przed koniecznością podjęcia decyzji: co dalej?
Otóż: nic.
Mści się na mnie karma. Anioły milczą, słyszę już tylko podszepty bytów, których nie umiem nazywać. Same sobie nadały imiona: Lęk, Cisza, Chichot. Szum w uszach staje się nie do zniesienia. Przespałam pół dnia, trudno będzie zasnąć bez 'wspomagacza'. Nie mam już minaseryny ani nawet piwa.
Cóż...
Podbiję serce mojego wroga, skoro przyjaciele mi mówią, że serc nie mają...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz