niedziela, 6 listopada 2011

hangover



Utknęłam w punkcie.
Ciasnym i martwym.
Nie wiem jak dalej żyć.
Uciekać? Ale przed czym? Przed sobą i tak nie ucieknę.

Boli mnie całe ciało. Kot-krewetka leży i mruczy. Ot niefrasobliwości. Takiemu to dobrze. Ogarnia mnie kac. Moralny. Że marnotrawię czas. A czas to pieniądz. Nie mam pieniędzy, ale mam czas. Czy jestem zatem bogata?
Otóż jestem bogata w czas.
I marnuję go na myślenie o dupie-maryni. Moich niekonstruktywnych, niszczących wątłe ego przemyśleń nie da się nawet zapisać. Cały czas oscyluję wokół chcenia przy całkowitym braku jakiejkolwiek aktywności. To pewnie przez brak jasno wytyczonego celu. Nawet gdybym zdecydowała się na ucieczkę, to byłaby to ucieczka donikąd.
Chciałabym pracować z ludźmi, projektować tatuaże, albo rozwozić mleko bylebym miała dostęp do czystego powietrza, morza, słońca i zdołała zaakceptować samotność.
Wczoraj znów odezwały się duchy. Krzyczały coś czego nawet nie powinnam sobie przypominać. Po przebudzeniu kołatało mi w głowie tylko tępe 'nie zasłużyłam'.
Na co nie zasłużyłam? Na szczęście, miłość, zainteresowanie, bycie dla kogoś ważną, nie zasłużyłam na bezpieczeństwo i wolność od bólu. Na to wszystko trzeba sobie zasłużyć, a ja tańczę z diabłem nieustannie. Stoję pośrodku siebie i ani myślę ruszyć naprzód. Jestem do szpiku kości żałosna.

2 komentarze:

  1. Asthar, ja mam wrażenie, że całe życie marnotrawię czas, nie robię nic pożytecznego dla ludzkości, a nawet jak robię, to ludzkość tego nie dostrzega, a to skłania mnie do refleksji, że nie warto dalej brnąć w egzystencję. Ale Ty jesteś twórczynią, potrafisz "nic" przeobrazić w Piękno, więc Twoje trwanie ma jakiś sens pięknotwórczy. Nie łam się, jak masz gorszy dzień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haniu, Ty też tworzysz. Piszesz. Poza tym uczysz się, rozwijasz. Tomy Twojej poezji przetrwają dłużej niż Ty, tak jak moje obrazy. Non omnis moriar Haniu.

    OdpowiedzUsuń